pielęgnacja twarzy
Benton, Snail Bee High Content Mask Pack (20 ml)
jest to jedyna maska w płachcie, której używam (jakoś bardziej wolę te zmywalne) oraz jedyny azjatycki kosmetyk, który kupuję. płachta jest dobrze wycięta i dobrze nasączona, w opakowaniu zostaje sporo esencji, którą można wykorzystać. po użyciu maski twarz jest nawilżona, ukojona, miękka w dotyku, a co najważniejsze, esencja wchłania się do matu i nie zostawia okropnej, tłustej warstwy, która wchłania się bardzo długo (miałam tak z maskami w płachcie Dizao). znacznie przyspiesza gojenie wyprysków, uspokaja cerę.
ma bardzo bogaty skład, oprócz filtratu ślimaka i jadu pszczelego, są tutaj też wyciąg z zielonej herbaty, kwas hialuronowy, ekstrakt z aloesu, betainę, pantenol, alantoinę oraz dużo rzadko spotykanych w kosmetykach ekstraktów roślinnych, jak na przykład wyciąg z laminarii palczastej czy ekstrakt z liści hurmy wschodniej.
INCI: Camellia Sinensis Leaf Water, Snail Secretion Filtrate, Glycerin, Arbutin, Bee Venom, Sodium Hyaluronate, Rh-Oligopeptide-1, plantago Asiatica Extract, Laminaria Digitata Extract, Diospyros Kaki Leaf Extract, Salix Alba (Willow) Bark Extract, Ulmus Campestris (Elm) Extract, Bacillus Ferment, Azelaic Acid, Althaea Rosea Flower Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Butylene Glycol, Beta-Glucan, Betaine, Xanthan Gum, Adenosine, Panthenol, Allantoin, Zanthoxylum Piperitum Fruit Extract, Usnea Barbata (Lichen) Extract, Pulsatilla Koreana Extract.
Vianek, odżywcza pomadka ochronna (4,6 g)
pomadki Sylveco i Vianka to zdecydowanie moje ulubione, a wersja odżywcza świetnie pachnie: ma bardzo intensywny, słodki brzoskwiniowy zapach, który długo się utrzymuje, chociaż moim ulubieńcem jest nadal wersja winogronowa. pomadka dobrze odżywia i chroni usta, wygładza je na długo i całkiem nieźle smakuje.
w składzie znajdziemy oleje: sojowy, rokitnikowy, jojoba i z pestek moreli, woski: pszczeli i carnauba, masła: shea i kakaowe, lanolinę, i substancję zapachową. przyjemny, całkiem bogaty skład, pomadka jest idealna do stosowania przez cały rok.
INCI: Glycine Soja Oil, Hippophae Rhamnoides Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Cera Alba, Butyrospermum Parkii Butter, Theobroma Cacao Seed Butter, Lanolin, Carnauba Wax, Parfum.
your natural side, woda miętowa (miniatura 30 ml)
tę miniaturę kupiłam z ciekawości i żałuję, że nie wzięłam pełnowymiarowego opakowania. nieco się obawiałam, że może lekko wysuszać i ściągać, ale nic takiego się nie stało - hydrolat przyspiesza gojenie wyprysków i odświeża, ale jednocześnie nawilża i zapewnia skórze ukojenie. pachnie jak słodka mięta, czego się nie spodziewałam, ale jest to bardzo przyjemny zapach. na pewno kupię więcej buteleczek, ten hydrolat to moje tegoroczne odkrycie wśród toników!
INCI: Peppermint (Mentha Piperita) Hydrolate.
Vianek, nawilżająca emulsja do twarzy (150 ml)
na temat tej emulsji mogłabym pisać same pochwały. jest to najbardziej delikatny produkt do mycia twarzy jakiego używałam, nie powoduje ściągnięcia, skóra po umyciu jest przyjemnie gładka i nawilżona, miękka w dotyku. aktualnie używam wersji łagodzącej, która jest jednak moim zdaniem odrobinę gorsza, więc z wielką chęcią wrócę do wersji nawilżającej.
delikatne substancje myjące (glukozyd laurylowy i betaina kokamidopropylowa) są w składzie dopiero po oleju winogronowym, glicerynie, alkoholu cetylowym i moczniku. dalej w składzie znajdziemy ekstrakt z lipy, pantenol, olej z kiełków pszenicy, witaminę A i alantoinę. świetna mieszanka nawilżająco-zmiękczająco-kojąca. ta emulsja to mój pewniak i wiem, że kupię jeszcze wiele opakowań.
INCI: Aqua, Vitis Vinifera Seed Oil, Glycerin, Cetyl Alcohol, Urea, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Tilia Platyphyllos Flower Extract, Panthenol, Triticum Vulgare Germ Oil, Glyceryl Oleate, Stearic Acid, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Xanthan Gum, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Benzyl Alcohol, Parfum, Dehydroacetic Acid.
pielęgnacja włosów
Ecolab, Spray termoaktywny do układania i regeneracji włosów (200 ml)
w ciągu tygodnia prawie codziennie myję włosy i zawsze jest to rano, więc muszę suszyć włosy suszarką. szukałam produktu naturalnego, który by zabezpieczył nieco włosy przed wpływem gorącego powietrza i znalazłam ten spray. zacznę od tego, że pachnie cudownie, słodko i intensywnie, jestem uzależniona od tego zapachu! jeśli chodzi o działanie, to zdecydowanie zauważyłam poprawę w stanie moich włosów, nie są już tak połamane i nie odstają na wszystkie strony po wysuszeniu, więc według mnie ten spray działa, a do tego łatwiej rozczesuje się włosy. spray nie obciąża włosów anie nie przyspiesza ich przetłuszczania, jest wygodny w dozowaniu (atomizer się nie zacina i wytwarza przyjemną mgiełkę), jest wydajny. jedno opakowanie wystarczyło mi chyba na pół roku, jak nie dłużej.
szukałam produktu, który by miał w składzie keratynę, i ten spray go ma. oprócz tego znajdują się też tutaj woda imbirowa, ekstrakt z hibiskusa, olej makadamia, gliceryna. u mnie w użyciu jest już kolejne opakowanie!
INCI: Aqua, Organic Ficus Carica Floral Water, Organic Hibiscus Extract, Olive Oil Glycereth-8 Esters, Organic Macadamia Integrifolia Seed Oil, Hydrolyzed Keratin, Glycerin, Cetrimonium Chloride, Hydrogenated Castor Oil, Perfume Lactic Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol.
Batiste, suchy szampon, tropical (200 ml)
jak co miesiąc, w denku jest suchy szampon Batiste. nie znalazłam lepszego produktu tego typu, więc zawsze wracam właśnie do tej marki. skutecznie odświeża włosy, ma wiele wersji zapachowych, ale one dla mnie wszystkie pachną podobnie.
INCI: Butane, Isobutane, Propane, Oryza Sativa (Rice) Starch, Alcohol Denat., Parfum (Fragrance), Coumarin, Distearyldimonium Chloride, Cetrimonium Chloride.
pielęgnacja ciała/pozostałe kosmetyki
be organic, żel pod prysznic (200 ml)
to, co najbardziej mi się w nim podoba to zdecydowanie zapach: jest świeży, owocowy (w końcu to mango), ale nie jest duszący czy zbyt intensywny, raczej przełamany delikatnością aloesu. jednym słowem: jest cudowny. utrzymuje się chwilę na skórze, ale niestety raczej do momentu wyjścia spod prysznica. niestety nie jestem zadowolona z opakowania, o wiele lepiej by się sprawdziła pompka.
żel oparty jest na dość mocnej substancji myjącej (SCS), więc nie używałam go codziennie, raczej 1-2x w tygodniu. w składzie znajdziemy sok z aloesu, olej inca inchi i ekstrakt z mango. żel jest bardzo gęsty, jeśli używa się do niego spieniacza to bardzo mała ilość wystarczy do umycia całego ciała, jeśli używane jest bez niego to niestety ma bardzo słabą wydajność i szybko się kończy.
INCI: Aqua, Sodium Coco-Sulfate, Lauryl Glucoside, Glicerin, Cocamidopropyl Betaine, Erythritol, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Plukenetia Volubilis Seed Oil, Mangifera Indica Fruit Extract, Parfum, Coco-Glukoside, Glyceryl Oleate, Tocopherol, Lactic Acid, Sodium Benzoezate, Lysine,Hydrogenated Palm Glycerdes Citrate, Lecithin, Ascorbul Palmitate, Potassium Sorbate, Sodium Phytate, Citric Acid, Sodium Chloride, Alcohol.
Alterra, płyn do płukania jamy ustnej (450 ml)
był to mój pierwszy płyn tego typu. zależało mi na tym, żeby nie miał w składzie alkoholu. przyjemnie odświeżał oddech i nie podrażniał, a do tego jest dostępny w każdym Rossmannie w niskiej cenie. producent obiecuje ochronę przed próchnicą i powstawaniem kamienia nazębnego, zapobieganie osadzania się płytki nazębnej, wzmocnienie szkliwa i świeży oddech. nie powiedziałabym, że zostawia ogromne uczucie odświeżenie, raczej bardzo delikatne. ma wygodne opakowanie, w korku jest miarka, dzięki której można odmierzyć odpowiednią ilość produktu.
jeśli ktoś unika fluoru, to nie jest to płyn dla niego. w składzie są też olejki miętowe, woda rokitnikowa, wapń, cynk.
INCI: Aqua, Sorbitol, Hippophae Rhamnoides Fruit Water, Mentha Piperita Oil, Mentha Spicata Herb Oil, Sodium Fluoride, Calcium Glycerophosphate, Zinc Gluconate, Benzoic Acid, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Limonene.
próbki
o próbkach nie chcę się za bardzo rozpisywać bo jednak to tylko próbki, a nie pełnowymiarowe opakowania.
miałam trzy z Kafe Krasoty: krem do ciała, szampon i krem-mus do mycia twarzy. żadna z tych próbek mnie nie zachwyciła ani nie przekonała do kupienia pełnowymiarowego opakowania: szampon mocno splątał włosy, krem-mus do mycia twarzy pozostawił uczucie ściągnięcia, a krem do ciała miał przyjemny, owocowy zapach, ale bez rewelacji.
z Clochee miałam lekki krem nawilżająco-rewitalizujący i nie była to moja pierwsza próbka, bardzo mi się spodobał i w przyszłości planuję zakup pełnowymiarowego opakowania. za to intensywnie regenerujący krem-maska pod oczy był dla mnie nieco za ciężki i zbyt tłusty, ale trzeba przyznać, że jest bardzo wydajny i próbka wystarczyła mi na bardzo długo.
to całe moje denko, skromniejsze niż zwykle, ale na szczęście nie trafiłam na żadnego bubla.
a Wy znacie któreś z tych produktów? używacie? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz